Morderczy sygnał przesyłany przez komórki,który zamienia ludzi w bestii oraz walka o to,by jeszcze raz ujrzeć osoby,które kochamy.
Nigdy nie sięgałam po książki typu fantasty,takie jak ,,Komórka". Jednakże ze względu na moją literacką miłość do Stephena Kinga postanowiłam zaryzykować i oczywiście,jak się pewnie domyślacie,nie żałuje tego.
Głównym bohaterem książki jest Clay Riddell. Jest rysownikiem,który chwilę przed Pulsem osiągnął sukces. Jest szczęśliwy,bo dzięki temu poprawi mu się stopa finansowa. Jednak jego radość nie trwa zbyt długo ...
Gdy stoi w kolejce po lody wszystko zaczyna się psuć. W jednej chwili jest zagrożony i jego jedynym celem jest to,by dowiedzieć się czy jego synek,Johnny nadal jest tym samym chłopcem czy on również oszalał.
Książka to opowieść o tym,że w najtrudniejszych chwilach każdy potrzebuje przyjaźni,zrozumienia i miłości. Clay poznaje po drodze wielu ludzi,którzy go szokują i zadziwiają. Ma też swoich druhów.
Dzieło Stephena Kinga bardzo mi się podobało. Mistrz grozy jak zawsze trzyma nas w napięciu aż do samego końca i oczywiście nie pozwala na nudę,jak to się często zdarza niektórym pisarzom.
Zjawisko nazwane później Pulsem rozpoczęło się pierwszego października o godzinie 15:03 czasu wschodnioamerykańskiego. Tego dnia telefony komórkowe zaczęły przesyłać dziwny sygnał,który zmieniał ludzi w rozwścieczone bestie. Cywilizacje ogarnął całkowity chaos.
TYTUŁ: Komórka
AUTOR: Stephen King
WYDAWNICTWO: Albatros
ILOŚĆ STRON: 427 stron
CZAS CZYTANIA: 03.05.2017 - 10.05.2017
ROK WYDANIA: 2006
WERSJA,W KTÓREJ CZYTAŁAM: Wersja papierowa
OCENA OGÓLNA: 10/10
Komentarze
Prześlij komentarz